W sobotę o 1 w nocy wracałem na swoją wieś 3 km, po ciemku poboczem... po 2 km zrobiło mi się dziwnie ciepło i uznałem, że może lepiej przyspieszę, bo jeszcze źle ten wypad na piwo się skończy.
Dzisiaj ducha wyzionął mi akumulator w aucie. Przypuszczalny sprawca - mróz. A żeby tego było mało, to ostatnie pomiary temperatury u mnie w pokoju pokazują 16 stopni, czyli całkiem daleko od idealnych 22. Wszystko to za sprawą ogrzewania kominkiem, które u mnie nie działa tak kolorowo jak powinno. Eh. Żeby chociaż na desce można było pośmigać, ale nie ma jak, gdzie i kiedy...