W ostatnich latach marka Sonic stracila wiele za sprawa kiepskich tytulow 3D z ta sama, nawalajaca wciaz kamera. Najlepsze czesci Sonic wydane po zlotym okresie MegaDrive to gry na handheldy, ktore nadal trzymaly sie dwoch wymiarow [pomijam rzeczy typu walki z bossami w grach na DS'a, z ktorych wiekszosc, mimo grafiki 3D, i tak rozgrywala sie w dwoch wymiarach].
Czyzby Sega wziela przyklad z Capcom i Mega Man 9? Dziewiatka powrocila do korzeni w dosc niekonwencjonalny sposob i mimo obaw wielu, natychmiast stala sie kultowa pozycja dla "prawdziwych graczy", ktorzy maja czas i cierpliwosc by borykac sie z poziomem trudnosci utozsamianym z trzecia generacja konsol.
O ile w okresie NES'a niezaprzeczalnie krolowal Mario, w przypadki generacji MegaDrive i Super Nintendo u mnie wygrywal Sonic - To wlasnie ten okres odcisnal najglebszy slad w mojej pamieci, choc przyznam ze dobrze bawilem sie zarowno z tytulami na Dreamcast jak i nowszymi pozycjami [dla przykladu The Secret Rings (http://morden.blog.shinobi.jp/Entry/161/)].
Za kazdym razem gdy pojawic ma sie nowa gra z serii Sonic, Sega zapowiada wielkie zmiany i obiecuje nam zlote gory. Oby tym razem naprawde dali nam to, co reklamuja. Drugi wymiar to nie wszystko, a po tylu sredniakach ciezko tak po prostu usmiechnac sie i wyciagnac rece w oczekiwaniu.